czwartek, 11 listopada 2021

Śpiąca Krolewna czyli Barbie jako bohaterka retro gry komputerowej

Pierwsza prawdziwa Barbie

Barbie Sleeping Beauty z 1998 to pierwsza lalka Mattel jaką dostalam w życiu. Niestety ciężko mi powiedzieć który to był rok, ale na pewno nie 1998, gdyż wtedy byłam raczej team raczkowanie i gryzienie wszystkiego niż team zabawki 3+. Zinwestygowanie sprawy mogloby być bardzo ciekawe, ponieważ lalkę dostałam nową, a to mogłoby rzucić światło na Polski rynek zabawkowy z tamtych czasów i pomóc ocenić jak bardzo byliśmy do tyłu z nowymi kolekcjami.
 Polecam obejrzeć reklamę, żeby wczuć się w ten retro klimat.
Lalka w zestawie miała standardowo - buciki i szczotkę, model który na pewno pamięta każdy, kto miał jakąś Barbie z lat 90 (swoją drogą fajnie byłoby sobie ją kupić, bo to rzecz niemal kultowa w mojej głowie). Do tego dość nietypową koronę, a w zasadzie materiałową opaskę na gumce ze srebrzystej koronki układającą się w krztałt korony i srebrną, plastikową kolię, którą oczywiście od razu zgubiłam w trawie, kiedy wyszłam z lalką na dwór. Wszystkie te dodatki, a nawet sukienkę posiałam gdzieś bardzo szybko, więc przez kolejne lata towarzyszyła mi sama lalka i jej grająca poduszka. Tak, tak! Dwoma bajerami, w które wyposażono tę Śpiącą Królewnę są zamykane oczy i poduszka grająca melodię z baletu (oczywiście wersja poduszkowa brzmiała raczej o tak).

Powrót po latach

Tak się szczęśliwie składa, że ten model dosyć często pojawia się na aukcjach, więc ruszona sentymentem, krótko po rozpoczęciu mojej lalkowej przygody nabyłam ją:
Stan całości oceniam na 6/10, brakowało butów, kolii, mechanizm oczny nieco szwankował, na sukience brakowało kokardki, a gdzie niegdzie widać było niewielkie zabrudzenia. Naszczęście sama lalka była czysta, niewybrakowana (mam na myśli bez pogryzionych palców na przykład, co wcale nie jest takie rzadkie!) z lśiącymi włosami.
Krótko po jej kupnie odkryłam bardzo ciekawą rzecz, zagłębiając się w świat starych gier z Barbie (których jest milion i jeszcze trochę, a ja znałam tylko dwie)...Otóż ta lalka ma własną grę!
Została wydana rok po lalce, a więc mamy tutaj rzecz ubiegłowieczną, anno domini 1999. Jest to na prawdę przeuroczy tytuł, spędziłam z nim bardzo przyjemne popołudnie. Gra oczywiście opiera się na fabule baśni, zawiera kilka minigier i scenek. Grafika jest zrobiona w 2D (a przynajmniej w większości) i jest na prawdę estetyczna nawet jak na dzisiejsze standardy. Zawiera kilka minigierek w tym obowiązkowo UBIERANKĘ.
Polecam sobie zagrać albo obejrzeć gameplay, przeurocza rzecz. Dzięki  mojej przyjaciółce Marii, która umie w komputery, udało się poskromić starą technologię i dane mi było przejść tę gierkę osobiście, za co jestem bardzo wdzięczna. Swoją drogą występuje tam książe, którego też dostałam dzieckiem będąc i był to jedyny 'legitny' Ken jakiego kiedykolwiek miałam! 

Podrasowywanko

Postanowiłam śpiącj Królewnie podkręcić włosy, bo miała je długie i równej długości, więc aż się prosiło. W dodatku postać w grze miała piękne loki! Kiedy miała "wałki" we włosach, to nie mogłam się powstrzymać i zrobiłam jej foteczki korzystając z funkcji zamykania oczu.

Na tych zdjęciach widać jak świeci jej się buzia. A to dlatego że głowa, w przeciwieństwie do standardowych barbiów, wykonana jest z twardego a nie gumowatego plastiku. Ma to związek z mechanizmem otwierania i zamykania oczu. Z tego samego powodu głowa nie kręci się dookoła własnej osi. Bajer działa tak, że na plecach delikwentki znajduje sie pstryczek. Pstryknięcie go w górę zwalnia blokadę i można wtedy zamykać i otwierać lalce oczy, ruszając jej ramieniem w górę i w dół, zaś pstryknięcie w dół blokuje całą sprawę i lalka ma cały czas oczy otwarte. Widziałam w internetach, że wyszła tażke wersja bez mechanizmu. Bardzo podoba mi się jej buzia, gdyż jestem wielką fanką barbiów z zamkniętymi ustami.
Zatem po zabiegu słomkowo-wsówkowym pacjentka prezentuje się tak:
Na zdjęcu widać srebrny naszyjnik, który dostałam do lalki niepamiętamktórej, ale pasowal mi tu zamiast kolii. Widać też, że na lewym rękawku brakuje kokardki, a na spódnicy są zabrudzenia, których nie da się doprać. Z dobrych rzeczy udało mi się znaleźć poduszeczkę! Czekała sobie na mnie na aukcji wraz z kotkiem, którego potrzebowałam do innej lalki, i z barbie z zupełnie innej parafii. Udało mi się kupić na szczęście same akcesoria.
Żeby nie byłą Kopciuszkiem dałam jej...Buty dla Kopciuszka. A przynajmniej takie, które wyglądają jak te, które miała na sobie Lily James w filmie Disneya z 2015. Pomyślałam, że będą pasować do całości.

Tutaj dodatkowo ciekawostka: metka "genuine Barbie", którą mają niektóre moje lalki. Wydaje mi się, że z czasem przestano je umieszczać.
Tak oto prezentuje się dzisiaj moja najstarsza lalka. Najstarsza rocznikowo, pierwsza Barbie jaka kiedykolwiek wpadła mi w dłonie a także jedna z tych, które zainicjowały moją nową kolekcję. 


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz