środa, 20 października 2021

Zaczęło się od Jeziora Łabędziego

 

Nie umiem powiedzieć jak to się stało, że rok temu zachciało mi się zbierać Barbie. Oczywiście moja miłość do nich, a zwłaszcza do filmów nigdy nie wygasła, ale jakoś nie korciło mnie zbieractwo. Możliwe, że zaraziła mnie piękna kolekcja koleżanki, albo rok temu umiałabym dokładnie powiedzieć co takiego mnie poruszyło. Niestety chwila już uleciała, ale postaram się nadrobić i utrwalić tyle z moich lalkowych doświadczeń ile się da. Zaczęlo się od Jeziora Łabędziego, a konkretnie od głównej bohaterki...


Taką oto Odettę znalazła dla mnie wspomniana już wyżej koleżanka.

Kosztowała ok. 60zł. Była to bardzo obra cena jak na Odettę w takim stanie. Sama lalka często pojawia się na aukcjach, ale bardzo rzadko z akcesoriami. Tutaj ważna dla mnie była szczególnie korona, ze względu na swoją unikatowość i fakt, że po prostu robi robotę. Mimo iż w filmie pojawila się dosłownie na pół minuty, podoba mi się jak dopełnia outfit.

Jakiś czas później znalazły się dla niej skrzydła, niestety nie działające, ale również robiące solidną robotę. Do tego ewenement - znalazłam aukcję na której były jej baleriny. Rzadko natrafiam na aukcje na inne buty niż 'generic pakiet szpilek z aliexpress' a tu proszę! Do tego lalkowa koleżanka uszyła mi pasujące rękawki na wzór tych oryginalnych.

Po jakimś roku natchnęło mnie na wypróbowanie metody kręcenia włosów na słomki. Szczegóły opiszę przy innej okazji, ale efekty podziwiać można już teraz.


Tak to wyglądało tuż po zdjęciu sprzętu. Prawdziwe sausage curls! Końcówki pozostawiają wiele do życzenia, ale przy kolejnych lalkach wychodzi mi już znacznie lepiej. 


Tutaj loczki po rozczesaniu. Zdecydowałam się je trochę poodkręcać, żeby zgubić niedoróbki. Przy okazji na zdjęciu można zobaczyć różowy mechanizm skrzydeł i wajhę, która pozwala na składanie i rozkładanie skrzydeł.

A tutaj już big reveal. Proszę zwrócić uwagę na czubeczek balerinki zerkający spod spódnicy. Jak widać same włosy zyskały sporo na objętości. Moim zdaniem takie loczki nadają bardzo fancy efekt "wyjęcia prosto z pudełka" albo wręcz "jak ze zdjęć reklamowych" bo przecież sama lalka nigdy takich loków nie miała. W sumie chętnie wstawię zdjęcie prototypu i zdjęcie stockowe lalki, tak dla porównania z moją.
Oczekiwania

Rzeczywistość

Ja się oczywiście tylko śmieję, bo jak na porównanie prototyp vs produkt finalny to lalka wypada bardzo dobrze, ale widać właśnie tę różnicę w objętości loków. A na tego łabądka ze zdjęcia dalej się czaję! Pamiętam, że miała go koleżanka z przedszkola a ja się jarałam jego ruchomą szyją (swoją drogą już wtedy uważałam, że to bez sensu, że był dołączony do Kena a nie do Barbie).


Na zakończenie taki portrecik będący jednocześnie przedsmakiem wglądu do pałacu Odetty, który niedawno udało mi się dorwać i odrestaurować. Pozdrawia was Barbie i jej bejbi łabądek z kolekcji miniaturowych lalek, którego dostałam od innej koleżanki.








Brak komentarzy :

Prześlij komentarz