wtorek, 10 maja 2016

Zakupowe buble

Jak wiadomo, zakupy internetowe zawsze wiążą się z ryzykiem. Wybrane produkty mogą drastycznie różnić się od opisu, być w złym rozmiarze lub..w ogóle nie dotrzeć. Ta ostania sytuacja na szczęście nigdy mi się nie zdarzyła, za to były takie przypadki, w których dostałam nie do końca to, czego się spodziewałam. W dzisiejszym poście chciałabym opisać moje trzy największe rozczarowania.

1. "Lalkowe rajstopy"/BJD tights


Pierwszym recenzowanym przedmiotem są dość popularne rajstopy imitujące nogi lalki. Można je znaleźć zarówno na zagranicznych serwisach jak i na polskim allegro. Poniżej link do przykładowej aukcji.

Są dostępne w dwóch wersjach kolorystycznych. "Beżowej", czyli bardziej naturalnej i "szarej" czy też "białej" czyli bardziej kryjącej. Zdecydowałam się na tę drugą, której zdjęcie sklepowe zamieszczam poniżej.

Pod względem wizualnym produkt prezentuje się na żywo tak samo jak na zdjęciach.  Uradowana zakładam więc swoje nowiutkie rajstopki.
Przy zakładaniu napotykam pierwszy problem: dopasowanie ich tak, żeby stawy lalki znajdowały się w odpowiednim miejscu. Kilkukrotnie musiałam zdejmować rajstopki i przekręcać je na wszystkie strony, ponieważ notorycznie łączenie przedniego wzoru z tylnim lądowało na moim kolanie...Po parominutowych zmaganiach uzyskałam w miarę zadowalający efekt.
Rajstopy przyszły do mnie w grudniu, więc musiały niestety odczekać trochę w szafie aż przyjdą cieplejsze dni. Odgrzebałam je dopiero w kwietniu i wzięłam na testowy spacer po szkole. Tam kilku moich znajomych nie omieszkało skomentować nowego elementu mojej garderoby. Wielu z nich nie było w stanie się domyśleć co w ogóle wzorek przedstawia. Niejednemu kojarzył się  z siniakami lub abstrakcyjnym nie wiadomo czym. Kiedy tłumaczyłam co autor miał na myśli, ciągle z powątpiewaniem kręcili głowami nie umiejąc doszukać się nóg lalki. Ponieważ nie były to uszczypliwe komentarze ludzi z ulicy, a szczere opinie moich znajomych, nie ukrywam, że rajstopy straciły wiele przez to w moich oczach. Kiedy wróciłam do domu i spojrzałam w lustro, musiałam trochę przyznać rację moim kolegom. Okazało się, że rajstopy zsunęły się tak, że stawy lalki były w zupełnie innych miejscach niż rano, przy zakładaniu.

Zdjęcie porównujące dopiero co założone rajstopy (po lewej) z tymi, które przeżyły 8 godzin użytkowania.

Muszę przyznać, że w takim ułożeniu rajstopy naprawdę nie prezentują się dobrze. Kostka lalki rozciąga się i ląduje na pięcie, środkowe zgięcie jest pod kolanem. Zrozumiałabym, jeśli działoby się tak gdyby mój wzrost nie mieścił się w przedziale 155-172cm jaki został podany na aukcji. Uważam jednak, że skoro jestem prawie pośrodku skali (164cm) rajstopy powinny na mnie pasować.
Zbliżenie na "kostkę"




"Kolano". Łączenie grafik z przodu i z tyłu jest bardzo niechlujne, przez co rajstopy źle prezentują się z profilu.

 Górny staw. Znajduje się tak wysoko, że i tak go nie widać. No, może jak się założy bardzo kuse szorty, ale nie wiem, nie próbowałam.

Kiedy przyjrzałam się grafice z bliska, zrozumiałam komentarze moich znajomych. Fioletowe i różowe mazy napaćkane przy krawędziach stawów rzeczywiście przypominają rozlaną farbę bądź siniaki. Dodatkowo, jak już wspomniałam  dziwnie wyglądają kiedy spojrzy się na łączenie przedniego i tylnego wzoru.

Miałam je na sobie już może trzy razy i za każdy razem jest to samo. Gimnastyka przy zakładaniu, brak komfortu przy noszeniu i nieustanne zsuwanie się, zamiast trzymania się tak, jak pan projektant przykazał.

Materiał na stopach jest cieńszy, przez co palce prześwitują. Po kilku wyjściach zaczęły się pojawiać czarne kłaczki, otarcia i przebarwienia. Wyglądają przez to na mocno znoszone.


Rajstopy w zależności od aukcji kosztują od dwudziestu paru do czterdziestu złotych z wysyłką. Moim zdaniem to zdecydowanie za dużo, jak na taką biedną jakość. Za taką cenę oczekuje produktu, który wiernie będzie spełniał swoje zadanie przez dłuższy czas, a nie zakupowego bubla. Jest to jedno z moich większych rozczarowań, ponieważ rajstopy śniły mi się od kilku lat. Ponoszę je jeszcze trochę i się na nie podenerwuję, ale za pewne szybko osiągną krytyczny stan zużycia i wylądują w koszu.


2.Rajstopy "Sleeping Beauty"


Zakupiłam je w tym samym czasie, co królicze OTK, więc ich historia jest podobna. Znalazłam je na taobao, po czym wyszukałam na ebayu. Ostatecznie zdecydowałam się na zakup z tej aukcji:



Upragnione przeze mnie rajstopki w kolorze wina, nie zostały zaprezentowane na nogach modelki, ale optymistycznie założyłam,że prezentują się równie dobrze, co pozostałe warianty.


Do sklepu nie mam zastrzeżeń. Bardzo szybko wysłali paczkę, nie było problemu z zatwierdzeniem wpłaty, ani żadnych innych nieporozumień. Problemy zaczęły się po otrzymaniu paczki. Oczywistym jest, że wybrałam rajstopy ze względu na zdobiący je wzór. Miały to być motywy ze "Śpiącej królewny". No i niby tak jest...




Jednak na pierwszy rzut oka widać...że wzoru nie widać. Zdjęcie producenta sugeruje, że motyw jest w jasnym, kontrastującym z czerwienią kolorze. W rzeczywistości nadruk jest ciemnoszary i praktycznie niewidoczny nawet na zdjęciu z bliska, a co dopiero po oddaleniu. Powyżej zamieszczam zdjęcie bez poprawek oraz po podkręceniu kontrastu tak, żeby było widać wzór. Przedstawia on kolejno różę, zamek, kołowrotek i sylwetkę królewny i powtarza się przez całą długość rajstop.


Pomimo tego, że ciuch sam w sobie jest wygodny i wykonany z wytrzymałego materiału, żałuję tego zakupu, ponieważ nie otrzymałam tego, za co zapłaciłam. Używam ich, ale rozczarowanie jednak jest ogromne. Uważam, że wysiłek i pieniądze jakie włożyłam w poszukiwanie i zakup są zdecydowanie nieproporcjonalne do tego co dostałam.


 3. Wristcuffs "acc 1040"


Te ozdoby są dla mnie nauczką, że spontaniczne kupowanie szkodzi. Zamawiałam sobie buty z Bodyline i stwierdziłam, że mogę  przy okazji dokupić coś drobnego. Jako, że byłam w potrzebie mrocznych dodatków, padło na wristcuffsy, czy raczej "zatrzymywacze rękawów" jak głosi rubryka na stronie.




Wybrałam te, które wydawały mi się najładniejsze i jednocześnie były dostępne w czarnym kolorze, po czym niewiele myśląc dodałam je do koszyka. Kiedy już wszystko było przyklepane, pochwaliłam się swoim zakupem, przyjaciółce. Okazało się, że posiada ona te sam model i nie jest z nich zadowolona. Żeby było zabawniej, wiedziałam, że ma kiepskiej jakości wristcuffsy z tej firmy, więc głupotą z mojej strony było zamawianie mankietów bez uprzedniej konsultacji z nią. Takie są konsekwencje wpadnięcia w wir zakupów!

Kiedy zamówienie do mnie przyleciało, otwierałam paczkę pełna obaw.


Po wyciągnięciu zakupu z firmowej torebki miałam mieszane uczucia. Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało w porządku.


Koronka prezentowała się bardzo elegancko.


Wystarczyło jednak dokładniej się przyjrzeć, żeby zauważyć niedoróbki. Po pierwsze różyczki były pokryte resztkami kleju na gorąco.

Po drugie wstążka była nierówno przycięta i byle jak zakończona.


Po założeniu nowych ozdóbek na rękę dała się poznać ich największa wada. Materiał okazał się bardzo niekomfortowy w noszeniu i wręcz gryzący.

Dodatkowo przyglądając się swojemu nadgarstkowi stwierdziłam, że mankiecik jest zbyt duży i wygląda bardzo niezgrabnie.

Zabrałam się za naprawianie tych niedociągnięć, na które byłam w stanie coś zaradzić. Podczas mozolnego wyciągania resztek kleju z różyczek odkryłam, że miejsce w którym przymocowano kwiaty jest bardzo widoczne, a same róże są poprute, a nawet w niektórych miejscach naddarte!


Po wytrzepaniu kleju i poprawieniu zakończeń wstążeczek, wristcuffsy wyglądają następująco:





Mimo, iż jest nieco lepiej, ciągle nie jestem zadowolona. Pocieszam się tym, ze zamawiałam je przy okazji kupowania butów, wiec nie musiałam płacić za nich podatku i wysyłki.(Szkoda, że ciągle jest to wyrzucenie 30zł ...)Jestem pewna, że nigdy ich nie założę. Zamiast tego zdecydowałam się zamówić ręcznie robione mankieciki u polskiej artystki, której sklep już niedługo będę miała przyjemność recenzować.



5 komentarzy :

  1. Och, ileż ja miałam takich zakupowych bubli w swojej karierze.
    Rajstopy BJD mam, ale ich nie noszę. I chyba nie będę. Właśnie dlatego, że moim zdaniem nie wyglądają jak stawy lalek. Szkod, bo koncept świetny, ale wykonanie pozostawia nieco do życzenia.

    Wrist cuffsy mam takie same, ale białe i nawet jestem zadowolona z tego zakupu. Ale też nie mam ani kleju na nich, ani nierówno przyciętej taśmy. Widocznie to random. Jak większość rzeczy od Yanka :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Dawno temu sama chciałam mieć lalkowe rajtki, ale mój zapał szybko prysł, właśnie przez skojarzenie z siniakami, bliznami, zdartymi kolanami. Mało w nich lalkowego uroku D:
    Ciesz się, że nie kupiłaś rajtek z nutami z BL: teoretycznie tatuażowe, więc materiał na którym jest print powinien być przeźroczysty. Dostałam grube, kryjące rajty w kolorze babciowego brązo-beżu, z nadrukiem, który najwyraźniej nie zdążył wyschnąć i poodbijał się w różnych miejscach. Rajstopy do wyrzucenia, nie ubrałam ich ani razu. Muszę przyznać, że były to najbrzydsze rajty, jakie kiedykolwiek kupiłam.

    Co do wristcuffsów, to chciałam kupić dokładnie ten model, ale właśnie wybiłaś mi ten pomysł z głowy, i za to stokrotne dzięki! Faktycznie nie wyglądają najlepiej, również byłabym mocno rozczarowana.
    Ech, taki urok zakupów, że można trafić na buble. Pół biedy, jeśli to rajstopy lub jakieś ozdoby, gorzej jeśli to płaszcz lub sukienka (tak, wtedy naprawdę można się zdenerwować ;_;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęscie nie zdażyło mi się jeszcze trafić na sukienkowy bubel. Mam nadzieję, że tak zostanie.

      Cieszę sie, że pomogłam!

      Usuń
  3. Oooh! A tak sobie ostrzyłam ząbki na te lalkowe rajstopy! ;-;

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń