poniedziałek, 10 października 2016

Tangled JSK czyli sukienka z Roszpunką

Nie uwierzycie co się stało: w końcu nabrałam ochoty na skreślenie kilku słów w celu wyżycia się twórczo. Jak się wyżywać, to z rozmachem, więc przydałoby się zrecenzować nie byle co. Fart chciał, że nie opowiadałam jeszcze o drugiej mojej ulubionej sukience, (pierwszą jest L'oiseau bleu ofc) więc dzisiaj jest ku temu idealna okazja. Zaczynajmy!
Jak powszechnie wiadomo(lub nie) uwielbiam ubrania z motywami baśniowymi. Szczególną miłością obdarzyłam  więc sukienkę Tangled JSK, kiedy tylko ją ujrzałam.
Firma "Infanta", która popełniła ten print, jest winna również powstaniu sukienek z motywami m.i. Kopciuszka, Śpiącej Królewny czy też Jeziora łabędziego (recenzja tej ostatniej na blogu mojej ziomalki), ale to właśnie to to bordowe cudo widniejące powyżej zostało celem moich łowów. Znalezienie tej sukienki jest stosunkowo proste. Sprzedaje ją zarówno chiński producent w swoim sklepie jak i na przykład strona GlitzyWonderland. Co ciekawe, widziałam ją nawet raz czy dwa na polskiej grupie sprzedażowej na facebooku. Mój egzemplarz zakupiłam z drugiej ręki, a moja poprzedniczka wypatrzyła go w sklepie na Camden Town o którym już wcześniej wspominałam, czyli Sai sai. Po wtajemniczeniu, pora pokazać dlaczego tak kocham tę sukienkę.
Przede wszystkim jest na prawdę bardzo elegancka. Nadaje się do bardzo wystawnych strojów. Sprawia to między innymi mnogość detali oraz jej długość. Jest dłuższa niż większość lolicich sukienek(ma ok.100cm, czyli o jakieś 10 cm więcej niż przeciętna kieca) dzięki czemu dobrze wygląda również na wyższych osobach. Kolor jest bardzo mocny i wyrazisty.
Górę zdobią trzy odpinane kokardy. Dwie aksamitne i jedna uszyta z tego samego materiału co sukienka i waist ties.
Szyfon został wykorzystany do ozdobnych wiązań gorsetowych(których nie można regulować) oraz do ozdobienia dekoltu. Niestety, jako że jest to delikatny materiał, zostają na nim dziurki po kokardkach. Powstają na wskutek niedbałego wypinania agrafek i różnych innych niefortunnych zdarzeń jak na przykład zaczepienie kokardki o pasek torebki. Na szczęście na bawełnianej części ślady nie zostają.

Dół wykończono podwójną falbanką z bardzo zwiewnej tkaniny. Nie pruje się, sprawia że suknia jest elegancka i w dodatku dodaje parę centymetrów długości.
Dekolt i ramiączka są obszyte dwoma rodzajami koronki, każda z nich przedstawia haftowane różyczki, co bardzo pasuje do kwietnego motywu na princie.
Całą sukienkę pokrywają paski, a print oprócz różyczek pokazuje bogato zdobione sceny z bajki o Roszpunce, oczywiście wersji ze szczęśliwym zakończeniem( krwawiące od kłujących cierni oczy księcia to raczej średni motyw ozdobny...chociaż, pasowałby kolorystycznie...). Przez całą długość sukienki biegnie bardzo elegancki zawijas, zwieńczony tu i tam świecznikiem. Gama kolorów jest bardzo spójna, bo obraca się w okół odcieni bieli i bordo, z nutką złota, które sprawia że obrazki są dobrze widoczne.
Jak można było zauważyć w poprzednich notkach, jestem bardzo czepialska kiedy przychodzi do zszycia materiałów, na którym umieszczono wzór. Jak w Love Nadii złączenie było perfekcyjne, a w L'oiseau bleu pozostawiało wiele do życzenia, tak to...plasuje się gdzieś pomiędzy nimi. Widać, że nie jest idealnie, ale ze względu na dużą ilość detali w obrazie, niedoskonałość niknie w tłumie. Na szczęście.
Tak sukienka prezentuje się z tyłu. Już na tym zdjęciu widać jedyną rzecz, która mi nie pasuje w tej sukience,czyli...podszewkę. 
Nie zrozumcie mnie źle. Cieszę się, że ona w ogóle jest i to za równo w górnej jak i dolnej części sukienki. Z dołu  doszyto nawet warstwę sztywnego, białego materiału, który pomaga końcom sukienki nie oklapnąć, jeśli nasza halka jest krótsza niż wierzchnia warstwa. Ale...ten kolor. Rażąca czerwień, wygląda niesamowicie tandetnie i w dodatku zupełnie odcina się od koloru sukienki. Rozumiem, że trudno jest znaleźć identyczny odcień bordo, ale ... ale to? Szczęśliwie, kiedy noszę na sobie sukienkę ani ja, ani inni nie widzą co skrywa tajemnicza lewa strona. Więc problem praktycznie rozwiązuje się sam.
Na plecach wszyty jest częściowy shirring, umożliwiający regulację rozmiaru. Dodatkowo sukienka zapinana jest z prawego boku na praktycznie niewidoczny zamek. Nawet on jest w kolorze sukienki!
Wiązanie gorsetowe wyposażone jest we wstążeczkę, z tego samego materiału co te dekoracyjne na przodzie, z kolei pętelki są z tego samego aksamitu co kokardki.
Waist ties są dwustronne, odpinane na urocze guziczki. Producent dodawał do zakupu jeden zapasowy.

Sukienka jest bardzo miękka w dotyku i komfortowa w noszeniu. Bardzo dobrze się układa, zamek się nie rozpina i podsumowując całą recenzję mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że jest to sukienka warta polecenia i bardzo dobrej jakości.

Plusy:
+komfort noszenia
+dobrej jakości materiał
+mnogość zdobień
+długość odpowiednia dla niskich i wysokich osób
+odczepiane waist ties i kokardki
+podszewka (sama obecność to plus. kolor przemilczę...)
+dyskretny zamek

Minusy:
-ryzyko puszczania koloru w praniu

UPDATE!
Moja nowa pralka nie ma trybu "pranie ręczne", więc Roszpunkę wrzuciłam na "delikatne" 30 stopni i najmniejsze obroty. Działa! Wyschnęła w jedną noc i bardzo grzecznie zniosła prasowanie. Cieszę się, że dbanie o tę sukienkę jest takie proste!
mocne 5/5!

Marek Null

2 komentarze :